sobota, 30 listopada 2013

Jesienno-zimowa kolekcja lakierów od Hean

Przyznam, że gdy mieliśmy piękną polską złotą jesień nie miałam ochoty na malowanie paznokci jesiennymi odcieniami lakierów. Bardziej pasowały mi np. letnie brzoskwinki, jak mój tegoroczny ulubieniec od GR o nr 242. Jednak teraz, gdy zrobiło się ponuro mój nastrój znajduje odzwierciedlenie również na paznokciach. Przyszła więc pora na wypróbowanie lakierów z kolekcji jesienno-zimowej, które dostałam do testów od firmy HEAN.

Posiadam kolory:  #187 Hot Wine,  #185 Sapphire Night  i  #182 Ginger.
od lewej #187 Hot Wine, #185 Sapphire Night, #182 Ginger

 #187 Hot Wine ma piękny bordowy kolor, który przy drugiej warstwie zbliża się bardziej do brązu. W zależności od światła zobaczymy właśnie brąz lub bordo. Nie posiada żadnych drobinek.

Hean #187 Hot Wine








#182 Ginger to beż z domieszką szarości. Bardzo neutralny, a jednocześnie widoczny na paznokciach. Też w zależności od światła widzimy bardziej beżowy lub szarawy odcień. W buteleczce widoczny jest złoty drobniutki shimmer, jednak na paznokciach widać go jedynie w słońcu.

Hean #182 Ginger

# 185 Sapphire Night to czerń z granatowymi tonami. W buteleczce zobaczymy szmaragdowy shimmer, ale na paznokciach zauważymy go tylko w słońcu. Nie pomalowałam nim całych paznokci, ale możecie zobaczyć go w tej lakierowej kombinacji na końcówkach:


Serdeczny palec pomalowałam #187 Hot Wine, pozostałe #182 Ginger, a końcówki #185 Sapphire Night


tutaj widać shimmer w buteleczkach i na zdjęciach z lampą



tu zdjęcia bez lampy


Jeżeli chodzi o jakość lakierów to jestem mile zaskoczona. Zaczynając od buteleczki, która jest solidnie wykonana, przechodząc przez szatę graficzną, która jest przyjemna dla oka po jakość lakierów u których nie widzę minusów.
Producent obiecuje nam "kryjący lakier do paznokci z połyskiem, który zapewnia gładki kolor bez smug, intensywny połysk oraz łatwą równomierną aplikację". Całkowicie się z tym zgadzam - pędzelek jest płaski i szeroki, łatwo rozprowadza nam lakier, a wykończenie jest wręcz lustrzane.

Dodatkowo producent zapewnia, że lakier posiada "formułę wzbogaconą specjalnym polimerem Tefpoly®, która jest odporna na uderzenia i pękanie, wzmacnia płytkę paznokcia oraz uelastycznia i przedłuża trwałość lakieru". Coś w tym jest bo lakier utrzymał się na moich paznokciach ok. 5 dni - nic nie odprysnęło, a jedynie końcówki zaczęły się lekko ścierać.

Należy też zaznaczyć, że lakier nie zawiera szkodliwych dla paznokci: toluenu, formaldehydu i kamfory, co jest bardzo istotne.

Ja jestem jak najbardziej na tak, zwłaszcza, że ich cena to 7,99. 
Całą kolekcję znajdziecie w internetowym sklepie Hean, oraz w niektórych drogeriach.

sobota, 23 listopada 2013

Bransoletki - biżuteria handmade

Ostatnimi czasy bardzo zaniedbałam moją jedną z miłości jaką jest robienie biżuterii. Blogowanie zajmuje naprawdę sporo czasu, ale cieszę się, że mój trud zostaje wynagrodzony - kilka dni temu wskoczyła magiczna liczba - 100 obserwatorów. Bardzo bardzo dziękuję :) Przygotowuję dla Was niespodziankę, ale nie o tym w tym poście. Bądźcie cierpliwe;)

Wracając do biżuterii to jestem typową sroczką - mimo, że mam mnóstwo świecidełek to, gdy pojawia się jakaś nowa moda chciałabym też to mieć (oczywiście pomijam biżuterię, która jest modna, ale mi się nie podoba). Tak też było z bransoletkami wężowymi - stwierdziłam wow - piękne. A że uwielbiam wszelkie ręczne robótki to stwierdziłam - zrobię sama! Po długim ślęczeniu z szydełkiem powstała ta bransoletka:

Pisałam o niej w TYM poście.

Było to dobre 10 miesięcy temu i niestety z powodu braku czasu kolejna sztuka nie powstała :(

Ale ostatnio gdy zobaczyłam u dziewczyn bransoletki z kamieni półszlachetnych z zawieszkami znów nie mogłam powstrzymać się od chęci zrobienia takich sobie.

Miałam nie mały problem ze znalezieniem materiałów, ale udało się i powstało kilka bransoletek na własny użytek. 


W pracy zaczęto mnie wypytywać gdzie kupiłam, bo bransoletki bardzo się podobały. Tak zrodził się pomysł robienia bransoletek na zamówienie :)

Gdybyście chcieli kupić dla siebie/kogoś na prezent to się polecam. 
Zamówienia można składać poprzez sklep:http://sklep.donnalavita.pl/ lub FB: https://www.facebook.com/sklepdonnalavita
Bransoletki są robione z kamieni półszlachetnych, do ustalenia jest kolor, wielkość kamieni oraz rodzaj zawieszki.
W zależności od tych ustaleń cena wynosi 20-50zł.

Przykładowe wzory:






 Bransoletki bardzo ładnie wyglądają w kolorystycznie dobranych zestawach:











Co myślicie o takich bransoletkach? Chciałybyście dostać taki prezent?


piątek, 22 listopada 2013

środa, 20 listopada 2013

Wiecie jak pachnie różowy piasek? Ja już wiem - Yankee Candle Pink Sands!

Za oknem szaro i buro, a u mnie w pokoju istna plaża! A to za sprawą Yankee Candle! Mój malutki wysłużony kominek doczekał się następcy z Home&you:


U poprzednika podgrzewacz musiał zostać lekko wytarmoszony, żeby się zmieścił :) Mimo, że nowy kominek okazał się niewiele większy (znów się oszukałam na wyobrażeniu go sobie przez internet) podgrzewacz na szczęście mieści się bez problemu.

No to hop na plażę, żeby poopalać się na różowym piaseczku!


 A jak pachnie różowy piasek? Producent zapewnia, że jak "ucieczka na egzotyczną wyspę gdzie mieszają się aromaty jasnych cytrusów, słodkich kwiatów oraz ostrej wanilii". 
Według mnie to zapach bardzo bardzo kwiatowy, czuję w nim nie kilka, ale cały ogromny bukiet kwiatów! Są to kwiaty delikatne, przyjemne dla oczu i nosa. Po pewnym czasie można poczuć nieśmiale przebijającą się nutkę wanilii i cytrusów, ale kwiaty i tak nad nimi górują. Zapach nie jest ani przesłodzony, ani duszący - jednocześnie jest odpowiednio intensywny. Możecie być pewni, że będzie pachniało w całym domu. Dodatkowo bardzo pasuje mi do niego różowy kolor :) Z mojej kolekcji to mój najukochańszy wosk!



A jak już wrócę z tej wspaniałej plaży i dopadnie mnie jesienna chandra piję herbatkę w moim reniferku:)

A na koniec zagadka. Jakie to woski (oprócz pierwszego)?

Woski oraz świece Yankee Candle dostępne są w sklepie Goodies.

sobota, 16 listopada 2013

E-magazyn ZMIANA nr 2

Pamiętacie jak polecałam Wam przeczytanie e-magazynu ZMIANA?
Już jest 2 numer do którego tak samo zachęcam!
Po kliknięciu na link możecie przeczytać on-line lub ściągnąć na dysk.

http://www.magazyn-zmiana.pl/2-listopad-2013/


Polecam!

środa, 13 listopada 2013

Multifunkcyjny krem korygujący CC 10w1 neutralizujący zaczerwienienia od Bielendy - recenzja

Tak jak obiecałam zapraszam dziś na recenzję kremu CC 10w1 neutralizującego zaczerwienienia firmy Bielenda.

Krem znajduje się w tubce, a ta znajduje się w kartoniku - jeśli dobrze pamiętam to kartonik był zabezpieczony folią. To daje nam pewność, że krem nie był używany. W drogerii w której kupowałam na szczęście wystawiony był tester. Pierwsze wrażenie po użyciu go na dłoni było pozytywne i tak trafił do koszyka. Muszę tu też wspomnieć o wyglądzie opakowania - to on zachęcił mnie do zainteresowania się w ogóle tym produktem. Sprawia wrażenie czegoś przyjaznego, kolory ze sobą harmonizują, a zielony ma tu duże znaczenie, bo krem ma neutralizować zaczerwienienia.


Na opakowaniu możemy przeczytać, że mamy do czynienia z innowacyjnym, multifunkcyjnym kremem CC 10w1, który w sposób perfekcyjny łączy właściwości kryjące korektora cery i pielęgnacyjne kremu. Idealnie maskuje niedoskonałości oraz wyrównuje koloryt cery, intensywnie nawilża, skutecznie podnosi trwałość makijażu. Producent obiecuje także, że krem posiada lekką, nietłustą formułę, która szybko się wchłania nie pozostawiając na skórze tłustego filmu oraz nie zatyka porów. Krem podobno stanowi idealną bazę pod makijaż. Zawiera kwas hialuronowy, troxyrutynę i alantoinę.

Ma spełniać 10 funkcji:
 1. maskować niedoskonałości takie jak:
 - rozszerzone pory
 - pajączki
 - przebarwienia
 - blizny potrądzikowe
 2.  neutralizować zaczerwienienia
 3.  długotrwale nawilżać skórę przez 24 h
 4.  tonować i ujednolicać koloryt cery
 5.  wzmacniać i uszczelniać naczynka
 6.  łagodzić podrażnienia
 7.  idealnie wygładzać
 8.  usuwać oznaki zmęczenia i stresu
 9.  zawierać naturalny filtr UV
10. stanowić idealną bazę pod makijaż

Producent zachęca także, że krem jest bezpieczny dla skóry wrażliwej, nie zawiera parabenów, sztucznych barwników, oleju parafinowego oraz PEG.

Tak przedstawia się skład:


Stosowanie: krem wmasować w oczyszczoną skórę twarzy. W miejscach, gdzie niedoskonałości są bardziej widoczne, aplikację można punktowo powtórzyć. Krem sprawdza się również jako samodzielny kosmetyk.


Moje wrażenia:
Przy nakładaniu wyraźnie widać zielony odcień kremu, jednak nie musimy się obawiać, po chwili zieleń znika, a krem wchłania się pozostawiając skórę wygładzoną, nawilżoną i lekko rozjaśnioną.



Kolejne co możemy zauważyć to zapach - według mnie krem pięknie pachnie, ciężko mi określić co to za zapach, ale jest delikatny, słodkawy, nie drażniący.

Pierwsze wrażenia jak najbardziej na plus, ale czy produkt spełnia wszystkie obietnice producenta?
Co do maskowania niedoskonałości - jest to krem, a nie podkład, więc dziwie się, że w ogóle producent to obiecuje. W każdym razie nie maskuje - owszem ujednolica koloryt, delikatnie rozjaśnia cerę, ale jeśli ktoś ma blizny potrądzikowe czy pajączki to na pewno sobie 
z nimi nie poradzi. Jeśli chodzi o nawilżenie i wygładzenie cery to tu się zgodzę. Nie wypowiadam się odnośnie cery suchej - na mojej cerze mieszanej nawilżenie jest wyraźnie odczuwalne i długo się utrzymuje. Myślę też, że dzięki temu, że cerę lekko rozjaśnia to można uznać, że w jakimś stopniu usuwa oznaki zmęczenia. U mnie sprawdza się jako baza pod makijaż, cera po nim nie świeci się jak latarnia :) Nic mnie nie podrażniło, ani nie spowodowało wysypu.

Podsumowanie
Od produktu nie oczekiwałam cudów, miałam nadzieję na zneutralizowanie lekkich zaczerwienień na mojej twarzy i wygładzenie cery. 
W tej roli spisuje się świetnie - cera jest ujednolicona i przygotowana do dalszego makijażu. Jednak jeśli ktoś spodziewa się maskowania niedoskonałości to tutaj krem się nie sprawdzi.

pojemność - 40 ml
cena - ok. 20 zł
dostępność - drogerie

Bielenda proponuje jeszcze 2 inne kremy CC:
- na cienie i szarą skórę: Multifunkcyjny krem korygujący CC 10w1 neutralizujący cienie z kwasem hialuronowym, witaminą B3 i olejem brzoskwiniowym.

- na przebarwienia, "pajączki" i siniaki: Multifunkcyjny krem korygujący do ciała CC 10w1 do ciała z kwasem hialuronowym, koenzymem Q10, witaminą E i masłem kakaowym. Tworzy efekt rajstop w kremie, ale można stosować go również na dekolt, ręce, a nawet całe ciało.

Ja na pewno skuszę się jeszcze na ten ostatni. A Wy? Może macie już któryś z nich? Jak wrażenia?

Zaproszenie na rozdanie i recenzję

Dzisiaj będzie króciutko: chciałabym Was zaprosić na rozdanie u Panny Marchewki:


oraz na moją jutrzejszą recenzję kremu CC:



A teraz Dobranoc! Miłej nocki :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...