Dziś zapraszam na fotorelację z krótkiego wypadu do Zakopanego w połowie września. Bardzo chciałam ten post dodać wczoraj, ale zdarzyła się niemiła niespodzianka. Kto obserwuje mnie na facebooku, wie, że dopadła mnie mocna alergia na jakiś składnik kosmetyczny - tak podejrzewam choć mogła to być równie dobrze reakcja na jakiś produkt spożywczy. Niestety zupełnie nie wiem co było przyczyną, bo do tej pory nigdy nic takiego mi się nie zdarzyło. W każdym razie tak napuchły mi oczy - zwłaszcza jedno, że nie wyglądałam dobrze i miałam ograniczone widzenie. Przykładałam lód, piłam wapno, smarowałam żelem aloesowym, a także ze świetlikiem i arniką. Minęło kilka godzin zanim ten stan nieco się poprawił. Poszłam spać z nadzieją, że rano wszystko wróci do normy. Niestety tak nie było. Na dobre przeszło dopiero kilka godzin po wizycie u lekarza i odczulającym zastrzyku. Ufff nie było to przyjemne. Całe szczęście już po, ale jak się przygotować na przyszłość?
Miałyście takie przejścia? Jeśli tak to poradźcie co Wam pomogło i czy wiecie na co tak zareagowałyście.
A teraz już przyjemniejszy temat. Zakopane przywitało nas ulewnym deszczem, który niestety padał do nocy, więc z pierwszego dnia nie bardzo skorzystaliśmy, za to kolejny zaczął się pięknie! Słoneczko nam towarzyszyło na Skoczniach i na Nosalu.
Skocznie - do tej pory widziałam tylko w tv
Nasz cel - Nosal
Po drodze
Piękna polanka
I już na górze (choć wcale nie było tak łatwo - wchodziliśmy jakimś stromym szlakiem, dobrze, że zejście było innym)
Panorama
Kolejny dzień znów był deszczowy, ale na szczęście czasami przestawało i dało się pospacerować.
Oczywiście Krupówki:
A na końcu Krupówek...
Tego dnia nie wchodziliśmy, bo widoczność była minimalna. Za to kolejny dzień przyniósł lepszą pogodę, więc Gubałówka zaliczona! Znów trafiliśmy na jakiś trudny stromy szlak, który dopiero za połową łączył się z tym głównym - a mówili, że to pikuś...
Trzeba było się posilić. Kołacz. Pycha!
A na koniec Kasprowy! Gdy przyszliśmy tam o 11 kolejka ciągnęła się i ciągnęła. 
Ktoś powiedział, że czeka nas ponad 3 godziny czekania i żebyśmy przyjechali innym razem ok. 9. Tak też zrobiliśmy, bo szkoda było nam czasu i rzeczywiście kolejki nie było w ogóle!
Widok z kolejki
Gdy wjeżdżaliśmy wyżej zobaczyliśmy pierwszy śnieg w tym roku.
A to już na górze. Widoki cudowne! Szczególnego uroku dodawał śnieg, który był tylko w wysokich partiach gór.
Mimo iż pogoda była w kratkę to i tak nam się poszczęściło, bo podczas tak krótkiego pobytu udało nam się zobaczyć naprawdę dużo. Na Giewont wejść się nie dało (oblodzenie), a na Morskie Oko zabrakło czasu. Ale zostanie coś na następny raz :) No i mogłam już porzucać się śnieżkami choć do zimy wcale mi nie tęskno! Było wspaniale!
A w drodze powrotnej byłam na BAM-ie i poznałam bardzo interesujące osoby ! Dziękuję:)