O hennie oczywiście dowiedziałam się dzięki blogom - bardzo zachęcały mnie pozytywne opinie, że jest naturalna i nie niszczy włosów. Co więcej jest tak naprawdę odżywką więc poprawia ich kondycję - sprawia, że są błyszczące i pogrubione. Pomyślałam, że muszę spróbować. Dobrze się złożyło, bo zeszłam całkowicie z farby chemicznej i miałam swój naturalny kolor, który wyglądał tak:
Włosy były co prawda dość błyszczące i nie zniszczone, ale podejrzewam, że była to zasługa silikonów
i obcięcia.
Oczekiwałam przede wszystkim wzmocnienia i pogrubienia.
Pierwszą moją henną była Khadi w odcieniu Orzechowy Brąz.
Po farbowaniu moje wrażenia prawdę mówiąc były średnie... Co prawda włosy były jakby grubsze, ale stały się suche i matowe.
Tak właśnie to wyglądało:
Możliwe, że moje włosy tak zareagowały na zioła, które zastosowałam pierwszy raz, ale myślę też że popełniłam podstawowy błąd - brak odpowiedniego nawilżania.
Kolor dość szybko zaczął mi się wypłukiwać, a ja chciałam mieć trochę ciemniejszy chłodniejszy odcień dlatego zaczęłam stosować Kalpi Tone, efekt jednak nie był zbyt zadowalający.
Postanowiłam użyć
henny w odcieniu
Ciemny Brąz. Jednak nie chciałam mieć całkowicie ciemnych włosów dlatego dosypałam do mieszanki Heenary (naturalnej henny w odcieniu rudym). Oczywiście czytałam sporo o możliwych kombinacjach m.in.
TUTAJ stąd mogłam przewidzieć mniej więcej efekt.
Taki był rezultat:
Efekt zdecydowanie najbardziej mi odpowiadał.
Tym razem włosy były błyszczące (dodałam do mieszanki odżywkę, więc zioła ich tak nie wysuszyły).
Po kolejnym farbowaniu tą samą mieszanką i wypłukiwaniu się koloru zaczęłam dostrzegać coraz bardziej rudawo/czerwonawe tony w których nie najlepiej się czułam.
Tym razem stwierdziłam, że najbardziej chciałabym uzyskać odcień brązu ze złotawymi refleksami, ale raczej z henną jest to trudne (kolor idzie bardziej w rude a nie złote tony - przynajmniej u mnie).
Poradziłam się Idalii - ona u siebie zastosowała mieszankę Cassi i Jasnego Brązu, więc mogło to sprawdzić się też u mnie. Dodałam także Kalpi Tone.
Oto mała relacja z farbowania:
I efekt:
Niestety rudawo-czerwone tony nadal są, a wręcz się pogłębiły. Widocznie moje włosy ten barwnik zatrzymały głęboko w sobie i nie chcą się go pozbyć:( Dlatego kolejna henna będzie z dodatkiem Indygo :) Już chyba wolę ciemny odcień niż te czerwonawe tony, chyba, że jest jakiś sposób na pozbycie się ich...?
Jeśli dotarłyście do końca mojej historii i zainteresowałam Was
henną zapraszam do zagłębienia się w temat i poczytania m.in.
posta Idalii, gdzie macie wszystko wyjaśnione od początku do końca.
Stosujecie henną? Zadowolone jesteście z koloru jaki uzyskujecie?