czwartek, 28 lutego 2013

Tag: moje kosmetyczne dziwactwa i sekrety

Dziś uchylę nieco rąbka tajemnicy, więc zapraszam wszystkich, którzy chcą się czegoś o mnie dowiedzieć:)


Dziękuję za otagowanie Yuliet oraz Idaliaxd i zapraszam na ich blogi.

Pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy odnośnie moich dziwactw kosmetycznych to stosowanie produktów, które nie zawsze mają przyjemny zapach... Muszę tu wspomnieć o:
- kozieradce, która bez wątpienia pachnie rosołem,
- hennie, która zalatuje sianem,
- oleju arganowym, który przywieziony z Maroka pachnie kozą...
- Dermogal A+E, który ma zapach rybny albo też psi:(
- wcierkach np. Joanna Rzepa - zapach rzepy na początku drażnił i mnie,
- olejkach, które mają często nieprzyjemny, duszący aromat.

Ale nie obawiajcie się - zazwyczaj nie używam tych produktów wychodząc do ludzi! Znosić je musi jedynie mój mąż:) za co mu jestem ogromnie wdzięczna, bo jednak lubię ich naturalność i działanie mimo, że nie pachną różami (a uwierzcie - można się przyzwyczaić).

Kolejnym dziwactwem jest nadmierna dbałość o włosy. Odkąd stosuję świadomą pielęgnację naprawdę sporadycznie zdarzyło mi się użyć suszarki. Przez co wyjścia z domu są często uzależnione od tego czy włosy już wyschły...:) Ponadto oprócz całej masy olei, odżywek i masek nakładam na nie glutka lnianego, spirulinę, robię płukanki itp. (co pewnie osobom spoza kręgu włosomaniaczek wydaje się naprawde dziwne). Aaaa i jeszcze myję je płynem do higieny intymnej albo kosmetykami dla dzieci... to dopiero!

Jeśli chodzi o twarz to wprowadziłam stały element dnia: po przyjściu z pracy w ruch idzie chusteczka do zmywania makijażu i często jakaś maseczka. Potem dopiero zajmuję się sprawami domowymi.

W kwestii dbałości o ciało: do kąpieli dolewam olejki, mleko, wywary z ziół, peelinguję je kawą, cukrem - pewnie dla Was to nic nowego?:)
Nigdy nie zostawiłam skóry po kąpieli bez nawilżenia - najczęściej jest to oliwka, którą nakładam na jeszcze mokre ciało (ręczniki oczywiście są tłuste i ciężej je uprać...)

A na koniec coś do wewnątrz - czyli piję siemię lniane, pokrzywę, bratek, skrzyp, a także łykam olej z wiesiołka, tran, Capivit.. Oczywiście nie wszystkie w jednym czasie:)

I moja lista wish się ciągle powiększa...


Otagowana została Madie!

środa, 27 lutego 2013

Lily Lolo vs Astor - porównanie błyszczyków

Zapraszam na porównanie dwóch błyszczyków: Lily Lolo all natural lip slick w odcieniu English Rose oraz Astor lip gloss w odcieniu 103 Nude Rose.

Lily Lolo vs Astor


Lily Lolo
Zalety:
- ma naturalny skład
- nadaje ustom delikatny kolor i zapewnia efekt mokrych soczystych ust:)
- w opakowaniu widoczne są malutkie drobinki, ale na ustach dają one efekt rozświetlenia - nie widać ich, ani nie czuć
- posiada gęstą konsystencję, ale się nie klei
- pielęgnuje usta - nie musimy obawiać się wysuszenia
- nie zbiera się w kącikach
- jak na błyszczyk jest dość trwały (po zniknięciu połysku utrzymuje się delikatny kolor)

Wady:
- ma czekoladowy zapach, który na ustach staje się nieprzyjemny, chemiczny
- na początku wyczuwalny jest chemiczny smak
- cena 39,90

Efekt na ustach:


Odcień to taki brudny róż.

Astor
Zalety:
- ma ładne opakowanie
- posiada filtr UV
- nadaje ustom połysk tafli, lekko mleczny efekt
- nie zawiera drobinek
- gęsta konsystencja, ale nie klejąca
- nawilża usta
- nie zbiera się w kącikach (równomiernie schodzi)
- trwałość dobra jak na błyszczyk
- cena 28,99 (można trafić na promocję)

Wady:
- okropny, duszący, chemiczny smak i zapach

Efekt na ustach:
 Odcień to taki mleczny naturalny róż.

Cechy wspólne: oba produkty pozwalają na uzyskanie naturalnego efektu na ustach, ładnie się prezentują - efekt tafli, mają prawie identyczny odcień - są idealne do makijażu 'nude', ponadto nawilżają i są dość trwałe jak na błyszczyki. Jednak zarówno Lily Lolo jak i Astor mają nieprzyjemny chemiczny zapach.

Podsumowując: cena przekonuje do Astora, bo Lily Lolo niczym szczególnym się nie wyróżnia oprócz naturalnego składu. Ale czy zapłacimy za to 40zł? Ja nie.
Za to błyszczyk Astora swoim zapachem i smakiem mnie na tyle zniechęcił, że innych odcieni nie kupię.

A Wy który wolicie? Macie jakieś doświadczenia z tymi błyszczykami?

poniedziałek, 25 lutego 2013

Co ostatnio wpadło w moje łapki, czyli zakupy kosmetyczne

Dziś chciałam podzielić się z Wami moimi nowymi nabytkami.

Drogeria Blue

- Kąpiel solankowa o zapachu róży, Joanna - 8,29
(to moja druga butelka, pierwsza była o zapachu bzu)

- Maska wygładzająca, Ziaja - 6,79
(po pierwszym użyciu naprawdę włosy są cudownie gładkie)

- Maseczka przeciw zmarszczkom, Celia - 6,45

- Tusz False Lash Effect, Max Factor - 29,99
(kiedyś miałam, a cena była niewiarygodnie zachęcająca, bez promocji kosztuje ok.45zł)

- Cień Mono nr 124, Pierre Rene - 6,99
(zaintrygował mnie kolor)

- Pomadka w płynie Super Long Lasting 16h,
Eveline nr 117 - 10,29
(tester słodko pachniał i ładnie błyszczał na dłoni)


Rossmann
- Żel pod prysznic, Isana - 2,99 (bez promocji 3,99)

- Krem przeciwzmarszczkowy na dzień z wyciągiem z dzikiej róży, Alterra - 9,59
(w końcu był dostępny i w dodatku w promocji, bez promocji ok.12zł)

- Capivit total action - 14,99 (bez promocji ok.18zł)

- Chusteczki oczyszczające z aloesem, Alterra - 3,39
(służą mi jako pierwszy etap zmywania makijażu)

- Maseczka rozświetlająca, Rival de Loop - 1,29 (bez promocji ok.1,70)

- Maska regenerująca, Ziaja - 1,49
(uwielbiam ją, tutaj recenzja)




allegro




Sprężynki (spin pins) do koka -
1,90/szt. + przesyłka

choisee.com (60% rabat i darmowa przesyłka - ceny podaję po rabacie)




- Olej do masażu i pielęgnacji ciała herbal&sandałowiec - 6,40
(oczywiście moje przeznaczenie to także włosy:))

- Mydło z masłem shea czekolada&miód z sosem czekoladowym
(niestety brzmi bardziej smakowicie niż pachnie) - 4,00

- Mydło z masłem shea mięta&nasiona sezamu - 4,00







Posiadacie któryś z produktów? Jak się sprawdzają?

sobota, 23 lutego 2013

Stempelkomania. Lakier Miyo 84 Pastel Nude

Ostatnio szukam ciekawych sposobów na zdobienie paznokci, zwłaszcza gdy chcę zrobić wyjściowy manicure. W poszukiwaniu inspiracji trafiłam na stemplowanie
Przyznam się szczerze, że usłyszałam o tym już jakiś czas temu, ale wydawało mi się to skomplikowane i pracochłonne. Jednak gdy teraz zobaczyłam efekty jakie można uzyskać stwierdziłam, że muszę spróbować! Zakupiłam zestaw do stemplowania Essence w Naturze za 
ok. 15 zł i przystąpiłam do działania.

Zestaw składa się z:
- stempla do odciskania wzoru,
- płytki z wzorami,
- zdzieraka do zeskrobywania nadmiaru lakieru z płytki.

Dodatkowo potrzeba nam:
- lakieru bazowego na którym będzie się znajdował wzór,
oraz
- lakieru którym ten wzór zrobimy (Essence ma w swojej ofercie czarny, biały i srebrny).

Ja użyłam:
- zestawu Essence,
- lakieru Miyo mini drops nr 84 Pastel Nude,
- lakieru Essence do wzorów w kolorze czarnym.

Jeśli chodzi o proces powstawania wzorku na paznokciu to opiszę go w skrócie:
- malujemy paznokcie wybranym lakierem (odżywka/baza pod lakier wskazana),
- czekamy, aż dobrze wyschnie,
- na wzorek na płytce nanosimy lakier do tego przeznaczony (ew. inny, ale musi być gęstszy 
i dobrze kryjący),
- przejeżdżamy po wzorze skrobakiem lub np. kartą bankomatową, tak, żeby lakier został tylko w zagłębieniu wzorku,
- odciskamy stempel na wzorze najlepiej ruchem wahadłowym,
- jeśli wzór dobrze się odbił nakładamy go takim samym ruchem na paznokieć,
- przed ponownym nałożeniem lakieru na wzór należy pozostałości poprzedniej warstwy zmyć zmywaczem i poczekać aż wyschnie lub przetrzeć suchym wacikiem,
- po pomalowaniu i wyschnięciu wszystkich paznokci najlepiej jest pokryć je topem, ale trzeba uważać, bo możemy rozmazać wzór.

 A teraz kilka moich uwag:
- niestety płytka ze wzorami w zestawie jest średniej jakości i nie wszystkie wzory dobrze się odbijają, ale pewnie to też kwestia wprawy (podobno ta do kupienia osobno jest lepszej jakości),
- przed przystąpieniem do stemplowania należy przygotować sobie stanowisko pracy: kartkę papieru lub ręcznik papierowy, kilka wacików, zmywacz do paznokci,
- odciskać wzorek należy na paznokciu, na którym lakier całkowicie wysechł!
Rada na przyspieszenie wysychania paznokci: po pomalowaniu paznokci czekamy chwilę, aż nieco wyschną, a następnie zanurzamy je na sekundę w miseczce z zimną wodą (najlepsza jest taka lodowata), po wyjęciu czekamy aż woda odparuje! Robimy tak po każdej warstwie lakieru. Kto jeszcze nie zna tej metody bardzo polecam. Przedłuża ona również trwałość manicure:)
- nie zrażajcie się jeśli na początku coś Wam nie wychodzi - praktyka czyni mistrza!

A teraz pora na efekty (mój wzorek to gwiazdkowy french):



Na koniec napiszę bardzo krótką opinię na temat lakieru Miyo: gdyby trzymał się dłużej na paznokciach byłby ideałem! (trzyma się góra 2 dni). Jednak kolor mnie na tyle urzekł, że mu to wybaczam:) A i cena (ok. 5zł) jest bardzo przystępna.

Jak Wam się podoba? Polecacie jakieś inne ciekawe zdobienia?
Życzę Wam miłego sobotniego wieczoru :)))

środa, 20 lutego 2013

Włosowa siostra

Na początku chciałam bardzo podziękować wszystkim za rady pod poprzednim postem. Dziękuję za wsparcie i miłe słowa:) Dzięki Asi B. przyjrzałam się bardziej szczegółowo cyklowi "Włosowa Siostra" Siempre i wygląda na to, że właśnie znalazłam włosową Siostrę! Jest nią Madie, która używa produktów, które pasują także mi, a jej włosy jeszcze niedawno wyglądały bardzo podobnie do moich.

Poniżej zamieszczam zdjęcia naszych włosów: po lewej stronie Madie, po prawej ja.

Teraz Madie przyciemniła swoje włosy, a pielęgnacja jaką stosuje wyraźnie polepszyła ich kondycję, więc myślę, że moje włosy też mają na to szansę:)
Cieszę się, że ją odnalazłam:) Polecam wszystkim poszukanie swojej włosowej siostry - na początku byłam sceptyczna, ale teraz myślę, że to fajna sprawa!


Chciałam też przekazać Wam informację, że na chooise jest super promocja: 60% rabatu
i darmowa przesyłka - trzeba wpisać kod z facebooka. Ja zamówiłam 2 mydełka i zapłaciłam 8zł:) O jednym z nich możecie przeczytać TUTAJ.


Zapraszam także do odwiedzenia serwisu blogikosmetyczne.eu.
Serwis  pozwala na zamieszczanie wpisów blogerek dodając je automatycznie, pozwala również dyskutować na ich temat oraz je oceniać. Dostępne są rankingi: najlepsze wpisy, wpisy tygodnia, wpisy miesiąca oraz gorące dyskusje. Kilkając "zagłosuj" sama decydujesz, który wpis jest najlepszy i co zobaczą inni. Jest także możliwość dodawania ciekawych artykułów z sieci oraz jest możliwość dodania do ulubionych na faceboku.
Moj blog już się tam znajduje:)


A Wy znalazłyście Włosową Siostrę? 

poniedziałek, 18 lutego 2013

Prośba o poradę dotyczącą pielęgnacji włosów

Dziś trochę nietypowo, ale postanowiłam prosić Was o pomoc.
Moje włosy ostatnio mają jakieś złe dni.
Zastanawiam się czy to kwestia pogody i zimowego czasu, którego mam serdecznie dość - może włosy też się buntują?
Myję je delikatnymi szamponami, stosuję maski, wcieram oleje - a one w świetle dziennym są matowe i sianowate :(


Po zabiegach pielęgnujących w świetle sztucznym błyszczą pięknie i wyglądają dużo lepiej, ale chciałabym, żeby wyglądały tak również w dzień (na zdjęciu poniżej widać tą różnicę - dodatkowy efekt falowania dzięki koczkowi).


Jak jest u Was?
Będę wdzięczna za każdą radę.

sobota, 16 lutego 2013

Kulinarnie: rogaliki serowe z marmoladą

Naszło mnie na pichcenie, a że kupiłam ostatnio marmoladę do wypieków postanowiłam ją dziś wykorzystać i zrobić pyszne rogaliki:)


Wykonanie jest banalne proste, składniki też nie wyszukane, jedynie trochę czasu zajmuje rozwałkowywanie ciasta i zawijanie rogalików.

Przepis na rogaliki serowe z marmoladą:

Składniki 
Ciasto
- 250 g sera białego (lub serka typu Philadelphia)
- 250 g masła lub margaryny (ja użyłam Ostrołęckiego 67% tł.)
- 1-1,5 szklanki mąki pszennej
- opcjonalnie można dodać aromat (ja dałam waniliowy)
Nadzienie
- marmolada lub dżem
Do posypania
- cukier puder

Wykonanie
Ser rozgnieść w misce, dodać masło posiekane na kawałki, mąkę i aromat. Zagnieść ciasto na gładko - jeśli będzie lepiące można dodać więcej mąki, ale nie za dużo - musi być mięciutkie. Włożyć do lodówki na co najmniej 30 minut.

Po tym czasie ciasto podzielić na 4 części. Każdą część rozwałkowywać na blacie posypanym mąką i wykrajać koło np. za pomocą miski. Koło podzielić na 8 trójkątów. Na każdym trójkącie położyć trochę marmolady (ok. pół łyżeczki) i zwinąć w rulonik. Jeśli użyjecie dżemu, rogaliki najlepiej skleić, gdyż może on wypłynąć.

Rogaliki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Można posmarować roztrzepanym jajkiem lub mlekiem, wtedy wierzch będzie chrupiący.


Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni C do zarumienienia (15-20 min).
Po upieczeniu oprószyć cukrem pudrem.


Rogaliki wyszły pyszne - delikatne dzięki zawartości sera i słodkie dzięki marmoladzie mimo, że ciasto nie zawiera cukru. Zniknęły w błyskawicznym tempie:)
Polecam!

Lubicie piec domowe wypieki? Czy tylko je jeść? :-D

czwartek, 14 lutego 2013

Mania wcierania i płukanki

Oficjalnie oświadczam, iż przyłączyłam się do dwóch akcji: mania wcierania  
i miesiąc płukanek!


Pierwszą akcję zainicjowała Anwen.

Polega ona na wcieraniu przez miesiąc wybranej wcierki.
Mam wrażenie, że moje włosy niestety stoją w miejscu, więc postanowiłam im pomóc.
Chciałabym, żeby były dłuższe - wtedy nie szkoda byłoby mi podciąć końcówek.
Będę stosować wcierkę Joanna Rzepa codziennie, po myciu i wyschnięciu włosów, ponadto zastosuję krótki masaż urządzeniem, które kiedyś kupiłam razem ze skrzypowitą.

Nie wiem czy jest jeszcze dostępne razem z suplementem, ale bez problemu można je kupić na allegro lub w sklepie z gadżetami. Kto jeszcze nie ma to gorąco polecam. Najlepsze uczucie jest na samym początku - dlatego będę robić masaż krótko, ale systematycznie:)
Po miesiącu zdam relacje.


Drugą akcję zaproponowała Lagoena.
Przez miesiąc będę stosowała płukanki. Najbardziej lubię lnianą, ale wprowadzę też inne dla urozmaicenia (kupiłam już nawet zioła: mydlnicę i skrzyp).


Uwielbiam takie akcje. Motywują mnie do działania i systematyczności, a dzięki blogowi mogę się pochwalić efektami, które mam nadzieję zachęcą i Was!
Przyłączyłyście się?


A swoją drogą - wszystkim, którzy obchodzą życzę udanych Walentynek!
Co robicie w ten dzień? My idziemy do kina:)


niedziela, 10 lutego 2013

Lakier do paznokci Golden Rose Miss Selene nr 228 + Bell Glam Night Sparkle 02

Dziś będzie o malutkim, ale jakże przyjemnym lakierze Golden Rose. Gdy trafiłam na stoisko Golden Rose w supermarkecie Real bardzo się ucieszyłam. Kiedyś jeszcze w czasach liceum dużo kolorówki trafiało w moje ręce właśnie tej firmy. Powodem były głównie niskie ceny i bliskość do sklepiku Golden Rose od szkoły:) Ale jakość kosmetyków też była zadowalająca.

Po takim czasie fajnie jest wrócić wspomnieniami i odnowić przyjaźń.
Do domu oprócz zakupów spożywczych wróciłam z mini lakierem. 
Oto on w całej swojej 5ml okazałości:


Bardzo lubię takie małe lakiery - mają szanse być wykorzystane zanim zastygną:) Ponadto cena - ok. 3zł:)
Nakłada się bardzo ładnie, nie tworzy smug i szybko wysycha. Ma bardzo delikatne drobinki - trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby je dostrzec, ale dzięki nim powstaje lustrzany blask.
Już po pierwszej warstwie otrzymujemy taki efekt:



W moim odczuciu lakier nie ma wad: jest tani, łatwo się nakłada, szybko wysycha, a ostatnio przetrwał na moich paznokciach 4 dni, co się nie zdarza innym!

Żeby urozmaicić wygląd, na serdeczny paznokieć nałożyłam lakier brokatowy Bell GLAM NIGHT Sparkle nr 02, a na pozostałe nałożyłam drugą warstwę Golden Rose.
Pokryłam utwardzaczem do paznokci Lovely i efekt końcowy prezentuję się tak:




Jeśli chodzi o lakier Bell to już nie jestem tak zadowolona. Kosztował ponad 10 zł, a żeby uzyskać brokatowy paznokieć trzeba się nieźle napracować. Po nałożeniu jednej warstwy na paznokciu zostaje dosłownie kilka brokacików, a kupując go miałam nadzieję na więcej.

Utwardzacz do paznokci Lovely natomiast służy mi już od dawna. Kładę go zarówno na płytkę jak i na lakier. Spełnia swoją rolę i przedłuża trwałość lakieru, a położony na płytkę utwardza ją i chroni przed uszkodzeniami. Kosztuje w rossmannie ok. 8zł.

Jak Wam się podoba? Posiadacie któryś z nich?

wtorek, 5 lutego 2013

Małe zdobycze z wyprzedaży

Postanowiłam, że szał wyprzedażowy w tym roku mnie nie dotyczy. Muszę najpierw uporządkować garderobę i dopiero na wiosnę dokupić to czego będzie mi brakować.
Nie była to oczywiście łatwa decyzja, ale choroba mi ją ułatwiła. Zupełnie nie mam siły, żeby chodzić po sklepach i stać w kolejkach do przymierzalni.

Trafiłam jednak przypadkiem na kozaki, których żal było nie wziąć.
Są to klasyczne czarne, skórzane kozaki na wygodnym szerokim obcasie. 
Bardzo spodobały mi się czubki - są delikatnie zaokrąglone, przez co nie skracają małej stopy.
Mniej podobają mi się klamerki na bokach, ale nie można mieć wszystkiego:)
Najważniejsze, że są wygodne - a to ostatnio u mnie priorytet.
Oto one:




Natomiast przy okazji zakupów w Rossmanie skusiłam się na biżuterię (kolczyki i bransoletka): 



A jak Wasze łupy wyprzedażowe?

niedziela, 3 lutego 2013

Maska i płukanka z siemienia lnianego

Dziś postanowiłam napisać o mojej ulubionej masce i płukance do włosów.
W roli głównej SIEMIĘ LNIANE!

Siemię lniane jest źródłem białka i błonnika pokarmowego, witamin: niacyny, kwasu foliowego, witaminy B1 i B6 oraz składników mineralnych: potasu, magnezu, fosforu, żelaza, cynku i wapnia.
Stosowane jest do łagodzenia szeregu dolegliwości układu pokarmowego, a także oddechowego. Dzięki dużej zawartości substancji śluzowych znajduje zastosowanie również w pielęgnacji włosów i skóry (działanie nawilżające).

Przygotowanie maski do włosów.
Łyżkę siemienia zalewam szklanką wody i gotuję na małym ogniu ok. 10 minut.


Uzyskany żel po lekkim ostygnięciu kładę na włosy razem z ziarenkami i zakładam czepek.
Jak mam czas trzymam nawet godzinę jeśli nie to pół. Po zmyciu maski (z moich włosów ziarenka ładnie się spłukują) czasami nakładam jeszcze odżywkę, ale nie jest to konieczne.

Inna wersja to przygotowanie siemienia w ten sam sposób, ale zaraz po ugotowaniu odcedzenie ziarenek. Ziarenka możemy zużyć w celu nałożenia maseczki na twarz, a żel służy jako maska.

Odcedzony i ostudzony żel po rozcieńczeniu z wodą stosuję natomiast jako płukankę (polewam włosy na sam koniec po myciu, nałożeniu odżywki i spłukaniu wodą).

Żel lniany służy mi także jako dodatek do wzbogacania gotowych masek. Jeśli posiadacie maskę, która nie robi za dużo na Waszych włosach spróbujcie dodać tego żelu - efekt może być zadziwiający!

Żelem możemy także utrwalić skręt włosów - w mokre włosy wgniatamy żel modelując fale. Pozostawiamy do wyschnięcia. Loki będą mięsiste, a nie będą się puszyć.

Podsumowując uwielbiam żel lniany. Jest jednym z produktów dzięki któremu moje włosy nabrały blasku i nawilżenia. Są śliskie, a zarazem puszyste - co ciężko osiągnąć po normalnych maskach, które sprawiają, że włosy są gładkie, ale jednocześnie obciążone.

Tak wyglądają moje włosy po zastosowaniu żelu:

Gdy przyjdzie zamówienie z zsk zamierzam wzbogacić żel jeszcze m. in. kwasem hialuronowym i d-phantenolem. Zobaczymy co z tego wyniknie:)

A Wy stosujecie żel lniany? Jak efekty?

sobota, 2 lutego 2013

Siódmy dzień pielęgnacji + paletka Astor

Tydzień minął jak z bicza strzelił i dziś już siódmy dzień specjalnej pielęgnacji skóry!

Niestety dziś nie udało mi się wypełnić obietnicy o zmyciu makijażu po pracy, ponieważ byliśmy na przedstawieniu "Szczęśliwego Nowego Chińskiego Roku" w Sali Kongresowej.
Za to w pracy zjadłam owoce, wypiłam pokrzywę i herbatę zieloną.

Podsumowanie tygodnia dobroczynności dla skóry.
Pomysł Aliny był genialny! Dzięki takiej akcji czułam się mocniej zmotywowana do dbałości
o skórę. Nie były to jakieś ogromne zmiany czy to w pielęgnacji czy w diecie, ale ważne, że były systematycznie wypełniane. A łatwiej jest osiągnąć cel małymi kroczkami!
Mimo, że tydzień specjalnej pielęgnacji się skończył to przyczynił się on do zmiany złych nawyków i nadal będę to podtrzymywać.

Wczoraj w Naturze dorwałam paletkę Astora w promocji (24,69 zamiast bodajże 32,99):


Tak prezentuje się na oczach:

Ciężko mi ją na razie ocenić, bo nie miałam dużo czasu na makijaż, ale cienie ładnie się nakładają, są dobrze napigmentowane i dają ładny efekt na powiece.

Idę spać - na szczęście jutro weekend:) Jakie macie plany? Czy byłyście już na wyprzedażach?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...