Ostatnie dni pielęgnacji skóry skupiły się na dostarczaniu jej dobroczynnych składników od środka.
W takim razie pora na maseczkę!
Będzie to maseczka algowa, ale nie taka gotowa z saszetki:) Będzie to maseczka, którą możecie sobie same przygotować! Wystarczy zakupić w sklepie zielarskim lub w sklepie internetowym
z półproduktami SPIRULINĘ.
Spirulina (algi morskie) to wysuszone glony występujące w czystych głębinach morskich. Potocznie nazywana jest zielonym złotem lub wodnym żeńszeniem. Bogata jest w białko (60,90%), witaminę A oraz żelazo.
W celu przygotowania maseczki mieszamy 1 łyżeczkę spiruliny z niewielką ilością wody lub jogurtu naturalnego tak, aby uzyskana konsystencja dała łatwo nałożyć się na twarz, ale z niej nie spłynęła (czyli konsystencja gęstej śmietany). Maseczkę zmywamy po 10-15 minutach (najlepiej to zrobić gąbęczką do twarzy lub pod prysznicem, ponieważ zmycie jej nie należy do najłatwiejszych).
Efekt jaki uzyskujemy to niesamowite nawilżenie i wygładzenie skóry. Przy regularnym stosowaniu możemy liczyć również na rozjaśnienie przebarwień.
Maseczka może nie wygląda zachęcająco, ale czego się nie robi dla urody?! A zapewniam, że warto!
Spirulina świetnie sprawdza się także na włosach, ale o tym już w osobnym poście...
Stosujecie? Dodajecie coś jeszcze do spiruliny? Jak efekty?
Ja stosuję spirulinę razem z hydrolatem, kwasem hialuronowego i niekiedy odrobinką olejku. Sprawdza się genialnie ;)
OdpowiedzUsuńHydrolat i kwas hialuronowy już do mnie idzie, więc na pewno przetestuję:) Pozdrawiam.
Usuń