A teraz nadszedł czas na podsumowanie efektów:)
Jeśli chodzi o wcierkę to używałam kuracji Joanna Rzepa, którą wspierałam masażerem.
Liczyłam przede wszystkim na przyspieszenie porostu - w dniu rozpoczęcia wcierania moje włosy mierzyły 38 cm, a miesiąc po 39,5cm. Biorąc pod uwagę, że włosy rosną średnio 1 cm na miesiąc to kuracja dała tylko 0,5cm więcej. Ale zawsze coś:)
Moje włosy są oporne na wzrost, bo picie siemienia też go nie przyspieszyło.
Na zdjęciu widać niewielką różnicę.
Pozostałe wrażenia dotyczące tej wcierki są niezbyt pozytywne: nieprzyjemnie pachnie chociaż przy dłuższym stosowaniu można się przyzwyczaić. Niestety przetłuszczała mi włosy i czasami podrażniała skórę głowy.
Podsumowując: w moim przypadku się nie sprawdziła, nie jestem do niej przekonana i nie będę dłużej stosować. Może kiedyś do niej wrócę, bo zostało pół buteleczki.
A teraz o efektach akcji płukankowej.
Jeśli chodzi o częstotliwość stosowania płukanek to było to 2 -3 razy w tygodniu.
Stosowałam płukanki z siemienia lnianego, octową, cynamonową, owsianą, aloesową oraz z dodatkiem keratyny i kolagenu z elastyną.
Najlepiej spisała się płukanka z siemienia oraz keratynowo-kolagenowa (do wody dodałam kilka kropel keratyny hydrolizowanej i kolagenu z elastyną ze sklepu zsk).
Płukankę z siemienia stosowałam już wcześniej, więc wiedziałam, że moje włosy dobrze na nią reagują, jednak płukankę z keratyną i kolagenem zastosowałam pierwszy raz i był to strzał w dziesiątkę.
Włosy po niej były cudownie gładkie, miękkie, lejące. Po żadnym innym specyfiku nie uzyskałam takiego efektu!
Moje włosy najgorzej zachowały się po płukance owsianej - były sztywne i ciężko było je rozczesać.
Po cynamonowej włosy miały ładne refleksy, ale nie były nawilżone, a aloesowa i octowa nie dały właściwie zauważalnego efektu.
Dla uwidocznienia zamieszczam zdjęcia włosów przed i po mojej ulubionej płukance z keratyną i kolagenem:
Dziękuję Anwen i Lagoenie za akcje - dzięki nim mogłam trochę poeksperymentować, a przede wszystkim dbać o systematyczność!
Lubicie takie akcje? Brałyście udział w którejś z powyższych?
Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdziła, kusiła mnie ta wcierka, a teraz już sama nie wiem ...
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować. Dużo dziewczyn pisze, że ma po niej świetne efekty. Możliwe, że u mnie włosy po siemieniu i jantarze już osiągnęły max. możliwości:)
UsuńTa płukanka z keratyną ciekawie brzmi :) Może się skuszę na taką terapię :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy u Ciebie będzie taki efekt:)
Usuńnigdy nie brałam udziału, ale może kiedyś się skuszę :) tym bardziej, że zapuszczam teraz włosy :D
OdpowiedzUsuńOj to życzę wytrwałości! Mnie korci, żeby trochę podciąć:)
UsuńŚwietnie wyglądają Twoje włosy. Wszystkie te wcieranki są ciekawe, ale jakoś nie mogę się zmobilizować, by ich używać regularnie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:) Mi też ciężko być systematyczną, dlatego lubię takie akcje:)
UsuńŚlicznie wyglądają Twoje włosy :) 1,5 cm przyrostu to całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)Może rzeczywiście nie tak źle, ale jak czytam o 3-5cm to trochę zazdraszczam:)
UsuńMasz takie zdyscyplinowane, gładkie włosy.. Marzenie! I takie równiótkie! Piękne!
OdpowiedzUsuńA u mnie kolagen z elastyną powoduje puch :( Jedynie octową płukankę lubię, no ale nie wszystkie jeszcze robiłam oczywiście.
Dziękuje ślicznie:) Fakt, są gładkie, ale jednocześnie oklapnięte i bez objętości:) Więc coś za coś:) Może z siemienia by u Ciebie się sprawdziła?
Usuń